wtorek, listopada 07, 2006

::pn tuż po 22pm:::

 mój własny bler łicz prodżekt.
halo halo! wielki ból woła! klepki pękają!
dwa ogniwa takie odległe dopasowały się zdradziecko tylko ni cholery nie wpasowały się wogóle.
co teraz, gdzie uciec, czarny las, zwiędłe liście, czy przepadło dostrajanie się przezroczyste.
bal, bój, ból-
-boję się...bez sensu oswajać czy z sensem w bagnie się taplać.
tylko chwil kilka omamie się złudzeniem a co będzie jak zerwę
z tym pokrętnym przyzwyczajeniem.
i jeszcze myk znowu trik w czułą bibułkę otula głos magika
a ja i tak bezbarwnym kolorem zalewam.

2 Comments:

Anonymous Anonimowy said...

Cóż za poezja przepiękna. Szkoda,że nie mogę być bliżej niej.
...Tęsknię już za Tobą...

2:33 PM  
Blogger ameba said...

moze pora znowu odnalezc sie w ''malinowym chruśniku''.dzieki

10:22 PM  

Prześlij komentarz

<< Home