sobota, lutego 24, 2007
piątek, lutego 23, 2007
::::Jak we Śnie ... :::::::
W rzeczywistości śnieje
we śnie normalnieje
powykręcanym obrazem promienieje
kolorowe kamyczki, różowe koniczynki
leciutkie piórko zmiszane z krzywym słodkim ogórkiem
ja śniee jęee
odrealnionionym szałem się zaleję
3,2,1 włączone przekazy
biegną po łące pijane zające
a ja na palcach wspinam się po skosie
krzycząc bezgłośnie w niebiańskim chaosie- się śmie jęee
i śnie jęee
kolorowe meduzy ze ślinką połykam niczym soczyste arbuzy
myk myk pomykam- znikam
w nocy dnieje
już realnieje
niedziela, lutego 18, 2007
400 plus 30 iii 112 i ani dnia dłużej!!!!
...... na razie.....
::::::::::: OCZYSZCZONA ::::::::
::::::::::: ::::::::::
::::::::::: ::::::::::
::::::::::: ::::::::::
::::::::::: ::::::::::
środa, lutego 14, 2007
wtorek, lutego 13, 2007
::::poco a poco jest dalej po co?!:::::::::
wciąż tyle a tyle słów-niewypowiedzianych
całe pokłady emocji poukrywanych
nie ma pół środków cudownych specyfików
próby się wypróbowały
jest być i otworzyć
lub uciec, nie przeżyć
coś uleciało wróciło
nie nie nie przełknę tego nie chcę nie ufam już więcej
czy teraz tak będzie że tam jest otchłań tu przystań marna bez celu odludniona.
poniedziałek, lutego 12, 2007
:::''Piątek 13-ego'' w piątek 9-ego::::::::::::::
FI-oczyszcza rozbraja zniewala znieczula koi tuli i dzwiękiem upalonym namacalnym dobrze robi mi...
powinnam się wystrzegać od tego, tamtego;
to z tym, to z Tym ale chwile słabości wykorzystuję dla mej błogiej
rozpustnie słodkiej nieziemskiej nicości.
ona odlatuje, oni wzlatują, Ty przylatujesz, ja-lotnie się wkręcam.
narkotyki nieziemskie, lecz raczej ciężkie,
Ty jesteś mój Narkotyk cholernie ciężki piórkiem drżąco rozkołysany.
ciii,tam,taram, huragan- jak deszcz-
-co obmyje mnie z brudu i łez
gdzie pójdę w nowy deszcz, zerkając rozkosznie z ukosa w ciepłe zakamarki
deszczu tamtego lubieżnie nietrwałego
co powraca na moment: ja i Ona słodkim wspomnieniem utraconym upojona.
a,a,a, aliencji stop dość-wszystkie me przeszłości przewinęły się
przez rozdroża rzeczywistości.
i jeszcze stop i jeszcze szyyy takie ciepłe co sobie
tam w wa tam wie sobie śpi
i zawsze rozumie the grim adventures zaklęte osobowo-ściiii.
i jeszcz dwa piórka, te dwa plus dwa.
jedno chwyta mocniej i ciach, pozostałe mackami obłapują i czarne zło odczarowują.
pojawię się tam i tlenem-zapomnij-napełnię membrany na otwarte me rany
a la la la laj la, za, zaaa zapomnij.
moje inspiracje moja głowa pełna dzwięków budzą mnie usypiając wcale.
taki pijany-a, taki pozytywniwe dzwiękiem rozwibrowany-a,
że''teraz'' onieśmiela mnie.
Paryż, Warszawa, Wrocław kiedyś Praga bo muzyka
ma te same lęki i obawy ha jest językiem wszechświata.
i jeszcze wczoraj czy to już dziś, kiedyś wróciło na chwilę jak nic.
Kris warsaw stars jak dawniej old school mistrz
bounty tequila szitos smak zielonego raju.
poniedziałek, lutego 05, 2007
:::pełnia:::::::::::
Przytulnie okrągły, ciepłym blaskiem z góry ogrzewa mnie,
przynosząc nad ranem miodowy sen.
przebieżka po parku; w świecie żywych czy umarłych,
sen czy rzeczywistość.
drzewa onieśmielają, paranoicznie obserwują krążące półwidmo.
tak sama, tak sama że strach obłapuje, nikogo wokoło tylko fantazje biegnące jak cień.
szukam piórka ale na czarnej ziemii pod resztkami lodu w zakamrkach mych gdzieś, nic nie ma
tylko tysiąc pięćset sto gwiazd przygniata znienacka.
dlaczego bezwstydnie wkradacie się pod powieki moje
zamykam oko prawe jak i lewe
na raz na dwa
i jest Was coraz więcej, tak bez zaproszenia lokujecie się wygodnie...
leć sobie piórko leć, uleć ponad głowę ponad dach,
ponad cały ten uśpiony strach.
zaszyj się w obłokach dryfująć zdradziecko, obserwując podstępnie z ukosa.
ja cię dogonię wytropię, w jakiś zielony dzień;
by poszybować leciutko
gdzie w księżycowym pyle obmyje wszystkie złe chwile
dotykając kąśliwie piórko niczyje.
dla Kreatora i Specjalisty od fantazji- M. K.
niedziela, lutego 04, 2007
::::wsłuchaj się w moją ciszę::::
bo mnie wyrasta to co każdemu wyrastać nie powinno: jakieś dwa dziwne rogi;
pewnie to od tej pozycji embrionalnej cuchnącej na odległość rozkładem nieodwaracalnym.
do bram rajskiego piekła dobijam się namiętnie czy swąd rozpadu, odór diabelskiego nieładu
kwalifikują do przejścia w krainę nicości....
słowa to za wiele choć dają tak nie wiele
biel biel biel biały kaftan szczerości włożony na usta by zamknąć otchłanie niedorzeczności.